W przedostatni weekend marca Twierdza Żary przyciągnęła tłumy fanów koszykówki młodzieżowej

Artykuł sponsorowany SWISS KRONO
Gospodarzem rozgrywek finałowych Środkowoeuropejskiej Młodzieżowej Ligi Koszykówki CEYBL 2023-2024 był BC SWISS KRONO Żary. Zawody w żarskiej Twierdzy przyniosły wiele pochwał organizatorom.
Gospodarzem rozgrywek finałowych Środkowoeuropejskiej Młodzieżowej Ligi Koszykówki CEYBL 2023-2024 był BC SWISS KRONO Żary. Zawody w żarskiej Twierdzy przyniosły wiele pochwał organizatorom. Marek Hercik

W finale bez medalu, ale zdecydowanie z honorem. Jak wypadły finały środkowoeuropejskiej ligi koszykówki w Żarach?

Za młodymi zawodnikami i kadrą BC SWISS KRONO Żary emocjonujący weekend. W Twierdzy byliśmy gospodarzami finału młodzieżowej ligi koszykówki CEYBL. Jak poszło? Organizacyjnie na złoto. Sportowo do medalu nieco zabrakło, ale i takie przeżycia potrzebne są młodym sportowcom, którym marzy się zawodowstwo. Poziom trzymali zdecydowanie wysoki, wygrali dwa mecze, w pozostałych stracili pojedyncze punkty. Za to rodzice otrzymali owację na stojąco. Zdarzył się też jeden bardzo przykry incydent, który wszystkich dorosłych winien skłonić do refleksji.

Najlepsza impreza w życiu

To, czego możemy być najzupełniej pewni, to że w niewielkich Żarach odbyła się w weekend impreza zorganizowana na światowym poziomie. Pełna atrakcji, przemyślana w najdrobniejszych szczegółach i z dbałością o nie zrealizowana. I nie bawimy się tutaj w proste lokalne samochwalstwo, bo w takim właśnie tonie wypowiadali się o organizacji turnieju sami uczestnicy. Marek Stuchlý, trener NH Ostrava w wywiadzie udzielonym w trakcie turnieju docenił organizatorów: – Powiedział, że w takiej imprezie jeszcze nie uczestniczył i że do Żar na każde zaproszenie, na dowolną imprezę i w każdej kategorii wiekowej wszystkie drużyny chcą przyjeżdżać – relacjonuje Tomasz Sobczak.

W czym tkwi tajemnica sukcesu? – Zdecydowanie największym osiągnięciem było zjednoczenie przy organizacji tak wielu osób – ocenia Tomasz Ostrowski, prezes BC SWISS KRONO. – Byli z nami wieloletni partnerzy, ale też całkiem nowi. Ogromnie zaangażowali się rodzice naszych zawodników. Szczególnie mamy, które zorganizowały i zajęły się obsługą kawiarni BC Cafe, tworzyły fantastyczną atmosferę. Dostały za to owację na stojąco.
Klub zadbał też o dodatkowe atrakcje między meczami. Były gwiazdy, pokazy, konkursy z nagrodami. Młodzież bardzo ucieszyła się ze spotkania z Piotrem GRABO Grabowskim, mistrzem wsadów do kosza, który sam zmierzył się z całą drużyną 14-latków.

– Staraliśmy się, żeby prawie wszyscy zawodnicy wyjechali z wyróżnieniami. Nagród od sponsorów było naprawdę dużo, jak choćby rower stacjonarny za rzut z połowy boiska – opowiada Tomasz Ostrowski. – Dostaliśmy mnóstwo pochwał. Trafiły do nas opinie, że wszystkie turnieje organizowane w Polsce powinny tak wyglądać.

– O to też chodzi, żeby do Żar jak najwięcej ludzi z całej Polski przyciągać – opiniuje Marcin Luty, prezes SWISS KRONO Żary, sponsora tytularnego żarskich koszykarzy. – Takie imprezy organizowane na wysokim poziomie to też sposobność do zapoznania gości z atrakcjami okolicy. Ruch turystyczny to rozwój Żar, a na tym, zaraz po wzroście naszej własnej młodzieży, zależy nam najbardziej. To cele długodystansowe, które udaje się realizować krokami mniejszymi i większymi, ale konsekwentnie i z sukcesami.

Gospodarze bez medalu

Zacznijmy od tego, co najtrudniej było drużynie przełknąć: na własnym boisku zajęli ostatnią lokatę. Walczyli o medal, więc mogło zaboleć. Kiedy jednak wziąć pod uwagę, że była to ostatnia lokata finału, sprawa wygląda już zupełnie inaczej. Spośród 18 drużyn w kategorii U14, do finału przeszło 6 najlepszych, z czego dwie czeskie i cztery polskie: BCM Olomouc, NH Ostrava, BC SWISS KRONO Żary, NBA Jelenia Góra, PGE Spójnia Stargard i WKK Wrocław.

– Po turnieju bardzo przeżywaliśmy i odczuliśmy chwilowy dołek, ale przecież nie zawsze wygrywamy, a chłopcy doskonale znają swoje możliwości – przyznaje trener nastolatków, Tomasz Sobczak. – Mogliśmy powalczyć o medal, więc niedosyt pozostał, ale z tego jak graliśmy jestem zadowolony. Chciałbym przypomnieć, że to drużyna z 36-tysięcznych Żar, a nie z 600-tysięcznego Wrocławia, czy z zapleczem ekstraklasy, jak Spójnia Stargard. Te drużyny to czołówka Polski i uważam, że znalezienie się w finale z nimi i prowadzenie tak wyrównanej gry to wielki sukces.

Gra na wysokim poziomie

Trener zwraca uwagę na kluczowe znaczenie dyspozycji dnia. Wystarczy minimalna obniżka samopoczucia, by tracić cenne punkty, a tych młodzi Żaranie zdobyli niemało i faktycznie wyniki meczów pokazują, że o podium otarli się w zasadzie o włos, bo różnice między nimi a zwycięzcami wynosiły zaledwie po kilka punktów. Po raz kolejny zabłysnął w trakcie rozgrywek kapitan żarskiej drużyny. Alan Więckiewicz zgarnął aż trzy nagrody indywidualne, w tym dla najlepszego strzelca turnieju i znalazł się w szóstce najwyżej ocenionych zawodników rozgrywek. Zaznaczmy przy tym, że nie mogło mu to przyjść łatwo, bo fizycznie nie był w idealnej formie: – Nasz kapitan zgarnął nagrody z kontuzją kolana – w głosie trenera Sobczaka słychać nieskrywany podziw. – Ledwo żył, a dawał z siebie wszystko. W tym, że wygraliśmy ostatni, honorowy mecz jest duża zasługa Alana, który nie opuścił boiska, mimo że, jak sami widzieliśmy, ledwo biegał.

– Dałem z siebie tyle, ile mogłem – odpowiada Alan. – Nie było łatwo, ale nie chciałem osłabić drużyny w ostatnim meczu. Jako kapitan muszę chłopakom pokazać, że nawet jak są jakieś dolegliwości, należy walczyć. Teraz jest już coraz lepiej.

Kapitan „Wojowników Basketu” trzeźwo podchodzi też do wyników: – Nasza grupa była na tyle skomplikowana, że każdy mógł się znaleźć na ostatnim miejscu. Uważam, że zagraliśmy bardzo dobry turniej i miejsce, które zajęliśmy w ogóle nie oddaje naszej gry.

Nie powinno się wydarzyć

Do skandalicznego incydentu doszło w trakcie meczu ze Spójnią Stargard, który Żaranie przegrali dziewięcioma punktami. Trudne przeżycia stały się udziałem Wojtka Urbaniaka, uznanego za najlepszego zawodnika drużyny w trakcie turnieju. Kilku zawodników drużyny przeciwnej, zasiadając dumnie na ławce rezerwowych, uznało za doskonałą metodę walki z przeciwnikiem, rzucanie inwektywami w zagrażającego im zawodnika. Ilekroć Wojtek przebiegał w ich pobliżu, w jego stronę leciały niewybredne i zdecydowanie niecenzuralne inwektywy. Co w całym zajściu było najgorsze? Otóż inspiracji dostarczyli dorośli: kierownik drużyny i trener pomocniczy, którzy najwidoczniej postanowili urozmaicić taktykę drużyny o jakże wyrafinowane działania. Co zaś okazało się być najlepszym? Postawa samego zawodnika, który nie dał po sobie poznać, że prostackie zaczepki go dotykają i koncentrował się na grze, jak najbardziej rasowy sportowiec: – Myślę, że Wojtek zagrałby dużo lepszy mecz, gdyby to zdarzenie nie miało miejsca, ale i tak poradził sobie bardzo dobrze. I to mimo ciężkiej kontuzji, którą niedawno przeszedł – ocenia Tomasz Sobczak. – To było dla niego trudne wyzwanie. Przeciwnicy ewidentnie próbowali wyprowadzić go z równowagi, żeby pozbyć się go z boiska. Mimo ogromnej dodatkowej presji, Wojtek pokazał się z jak najlepszej strony.

Trener BC SWISS KRONO zastrzega, że po wielu rozmowach przeprowadzonych po pamiętnym meczu, nie ma żalu do trenera, który nie słyszał wulgarnych zaczepek podopiecznych. Nie ma za to najmniejszych wątpliwości, kto ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację:
– Dla mnie to był szok! – deklaruje trener Sobczak. – Jestem trenerem od dwudziestu kilku lat i nigdy nie spotkałem się z takim chamskim zachowaniem. Nie obwiniam chłopaków, ale osoby dorosłe, które wychowują ich niemal na równi z rodzicami. I to jeszcze w takiej kategorii wiekowej. Osoby, które powodują takie sytuacje nie powinny mieć nic wspólnego ze sportem młodzieżowym – ocenia stanowczo.

Niełatwa nauka życia

Niewątpliwie jednak, co podkreślają wszyscy rozmówcy pracujący z młodymi zawodnikami, turniej z całym ogromem zdobytych w nim doświadczeń, stanowi kolejny ważny moment rozwoju „Wojowników Basketu”. Udowodnili sobie i innym, że potrafią pokonać ból, próby upokorzenia i walczyć do samego końca. Po raz kolejny pokazali, jaką siłą dysponują jako drużyna.

Trener Sobczak zauważa też efekty współpracy ze specjalistami, na którą klub postawił przy pełnej aprobacie sponsora – żarskiego SWISS KRONO: – Jako trener czuję się odciążony przez panią psycholog, motoryka, fizjoterapeutę, ale też wspierany. Ich praca i spostrzeżenia owocują nawet zmianami na ławce trenerskiej. Widzę ogromną zmianę i jestem pewien, że ta profesjonalizacja zaprocentuje w przyszłości – ocenia Tomasz Sobczak i dodaje, że jedno pozostaje niezmienne: – Z tych chłopaków zawsze jestem dumny. Duma mnie wręcz rozpiera. I czerpię z nich energię, bo to oni nas nakręcają, żeby zawsze, mimo największego nawet zmęczenia, dawać z siebie coraz więcej. Nawet teraz, choć postanowiłem dać im wytchnienie do końca ferii, oni już dzwonią i pytają, czy może zrobimy trening przed świętami.

– Na tyle kochamy ten sport, że zawsze chcielibyśmy jeszcze pograć – odpowiada Alan Więckiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na lubsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto